Przytulam liść do policzka…

Tak kiedyś pisała Halina Poświatowska, jedna z poetek, które fascynowały mnie w czasach licealnych i w znacznym stopniu kształtowały moje spojrzenie na świat. Fascynacja poezją z czasem zamieniła się w zainteresowanie polską kulturą ludową, ale okazało się, że poetycką i ludową postawę wobec przyrody wiele łączy.

Ostatnio w Kielcach wycięto bardzo dużo drzew, co nie tylko mnie zirytowało, ale także wywołało moje zdumienie. Zdumienie, że aż tak nie szanujemy natury, że mamy za nic swoich braci (jak kiedyś mówiono i myślano o drzewach), że dobrowolnie skazujemy się na życie w szarzyźnie kamiennej pustyni.

Każdy z nas pamięta z dzieciństwa bajki, w których utrwalił się sąd o wielkiej więzi istniejącej między drzewem a człowiekiem. Drzewa odgrywały też znaczącą rolę w życiu wiejskiej wspólnoty: sadzono je przy narodzinach dzieci, na drzewach szukano objawień boskiej mocy, pod nimi składano ofiary i odprawiano nabożeństwa, na nich zawieszano kapliczki i krzyże. W kulturze ludowej zachowało się przeświadczenie, że drzewo płacze i cierpi wtedy, kiedy się je rąbie, stąd też wiele opowieści o karze, na jaką może się narazić człowiek ścinający stare (pamiątkowe) drzewa bez ważnego powodu.

Wyjątkowe traktowanie drzewa, czego rezultatem jest przypisywanie mu zachowań ludzkich, pozostaje w związku z wierzeniami o pochodzeniu drzewa, a zwłaszcza z popularnym w kulturze ludowej przekonaniem o możliwości zamiany człowieka w drzewo. Metamorfoza w drzewo zachodzi najczęściej wtedy, „gdy człowiek ginie, ciało jego zostaje pogrzebane, a z grobu wyrasta brzoza, jawor itp. Gdy ciąć siekierą czy nożem takie drzewo, płynie zeń krew i dobywa się niekiedy głos ludzki” (MoszKultII/528etn.). Bardzo rozpowszechnionym w pieśniach i bajkach motywem jest wyrastanie drzew na grobach kochanków, gałęzie tych drzew splatają się ze sobą nierozdzielnie (KrzyżPBL1/297/nr966, też motyw pieśniowy). W polskich bajkach i pieśniach zachowały się ślady znanego wielu narodom przeświadczenia o pochodzeniu człowieka od drzewa (jako opiekuna noworodków, źródła życia i uzdrawiania). Swoista wymiana zachodząca między światem ludzkim i roślinnym obrazuje charakterystyczne cofnięcie się do poziomu życia roślinnego. Cofnięcie owo zaś to gwarant odrodzenia, życie roślinne jest bowiem uważane za źródło niewyczerpalne. Na wsi polskiej funkcjonował zwyczaj sadzenia drzewa przy narodzeniu dziecka: wszystkie przemiany, jakie były udziałem drzewa, wiązano z życiem i kolejami losu człowieka połączonego w swoistym rytuale zbratania się z drzewnym sobowtórem (np. D.K. Zielenin wspominał o właściwym ludom europejskim przekonaniu, iż każdy człowiek ma swego drzewnego brata, który przy ścinaniu mówi po ludzku, ścieka krwią, a drewno z niego ma cudowną moc).

Szacunek okazywany drzewom w kulturze tradycyjnej wyrastał ze swoistego myślenia o świecie i wszystkich jego elementach, które są ze sobą nierozerwalnie połączone, por. „Aby przeżyć prawdziwe drugie życie, ciało musi ulec zniszczeniu, wówczas człowiek odradza się i znów żyje na tym czy innym świecie. Odrodzenie nie jest czymś szczególnym. Każdego roku cała przyroda odradza się po śmierci. Zdarzają się przypadki, że ludzie – nie czekając, aż przyjdzie śmierć naturalna – godzą się na zniszczenie ciała, aby mogli powstać znów młodzi i silni. W innych przypadkach odrodzenie na tym świecie miało miejsce w postaci drzewa, lilii, zwierzęcia itd.” (Thomas, Znaniecki 1976: 181). Przypadki przemiany człowieka w drzewo są znane w wielu mitologiach. Ślady przeświadczenia o przebywaniu dusz zmarłych w drzewach widać w popularnych w folklorze słowiańskim balladach o ludziach zaklętych w drzewa lub drzewach wyrosłych na grobach. Białorusini wierzyli, że w każdym skrzypiącym drzewie męczy się pokutująca dusza, która prosi przechodzących o modlitwę. Człowiek, który po zmówieniu takiej modlitwy uśnie pod drzewem, może zobaczyć we śnie tę duszę i dowiedzieć się, za co została ona uwięziona w drzewie. Serbowie natomiast uważali, że dusza człowieka znajduje miejsce ukojenia w drzewie rosnącym na mogile. Człowiek nie mógł zrywać gałęzi ani owocu z cmentarnego drzewa, albowiem dusza w nim mieszkająca prześladowałaby człowieka i sprowadzała na niego bezsenność. Warto też pamiętać, że w wierzeniach licznych ludów utrwalił sąd, że człowiek pochodzi od poszczególnych gatunków drzewa, np. w wierzeniach Skandynawów pierwszy mężczyzna (Ask) wywodzi się z jesionu, pierwsza kobieta (Embla) z wiązu, w podaniach celtyckich zaś mężczyzna pochodzi z olchy, kobieta z górskiego jesionu. Wyjątkowy stosunek ludzi do drzew jest więc w kulturze tradycyjnej (nie tylko polskiej) bardzo bogato udokumentowany.

Mówi się, że prawdziwy mężczyzna powinien spłodzić syna, zbudować dom i drzewo. Zastanawiam się, dlaczego to ostatnie zalecenie nie obowiązuje w Kielcach?

Dlaczego tak bardzo okaleczyliśmy nasze miasto?

Poczytaj o wierzeniach związanych z dębem: Językowo-kulturowy obraz dębu