I co by tu jeszcze… obiecać, Panowie?

Politycy wszędzie są tacy sami. Obiecują zbudować most nawet tam, gdzie nie ma rzeki.

Nikita Siergiejewicz Chruszczow

Czas przedwyborczy to przede wszystkim czas słów. Słów atakujących zewsząd. Z plakatów, ulotek, telewizji, radia, gazet, Internetu. Kandydaci do urzędów walczą przede wszystkim na słowa i obrazy.

Kilka dni temu doszłam do wniosku, że jestem szczęściarą. Doczekałam przecież czasu, w którym wszystkie problemy miejskie (i wojewódzkie) znalazły satysfakcjonujące rozwiązanie. Mam jednak pewną wątpliwość. Nie umiem znaleźć odpowiedzi na pytanie, dlaczego osoby mające od kilku lat realną władzę i nieograniczone możliwości działania doznały olśnienia właśnie teraz, w okresie przedwyborczym. Doszłam jednak do śmiałego wniosku, że po prostu wcześniej nie było okazji, by się zastanowić, co zrobić dla obywateli, bo były inne priorytety… Obywatele potrzebni są przecież tylko PRZED wyborami.
Żyjemy w czasach, w których słowo niewiele znaczy. Dajemy się wciągać w wyborczą grę, zapominając, że słowo to tylko środek do osiągnięcia celu, jakim jest władza.

Jak mówią zaprawieni w bojach politycznych: „Nikt Wam tyle nie da, co X. może obiecać”…

Nieprzypadkowo zupełnie przypomniał mi się tekst autorstwa Wojciecha Młynarskiego. Trzeba przyznać, że są to słowa wyjątkowo aktualne. Ponadczasowe i ponadwyborcze, można rzec.

http://www.joemonster.org/video/137568/Co_by_tu_jeszcze_spieprzyc_panowie