Dlaczego kobiety nie zajmują się polityką?

 

 

Myślę, że powodów jest sporo. Ograniczenia wynikają przede wszystkim z przyczyn naturalnych, dla kobiety zawsze ważniejsze jest życie prywatne. Stereotypy płci są silne i trzymają się mocno. Dlatego kobietę zawsze wyobrażamy sobie jako istotę opiekuńczą, której przestrzenią jest dom.

Dziewczynki od najwcześniejszych lat bawią się w dom, wymieniają się przy tym rolami (ja dzisiaj będę mamą, ty jutro), współpracują, rozmawiają, nawiązują bliskie, emocjonalne kontakty z koleżankami. Kobiety współpracują, bo inni ludzie są dla nich ważni.

Co robią chłopcy w dzieciństwie? Walczą. Walczą na boisku, na podwórku, w szkole. Bawią się w wojnę i każdy z nich chce być dowódcą. Każdy chce być najważniejszy, mieć najlepszą broń, największy karabin, najszybszy samochód itd. Mężczyźni od wczesnego dzieciństwa pielęgnują w sobie agresję, ambicję i dążenie do władzy. Mężczyźni współpracują, gdy muszą. Bo intuicyjnie wiedzą, że najlepsze rezultaty przynosi jednak zbiorowe „polowanie na mamuty” :) Potem jednak znowu liczy się to, komu przypadnie największy mamuci kawałek. Dlatego też mężczyźni w naturalny sposób stają się politykami, a polityka (chociaż jest rodzaju żeńskiego) wyraźnie ich faworyzuje.

Czy istnieje chociaż jeden Polak zadowolony z polityków? Nie? Skoro więc mężczyźni aż tak bardzo się w polityce nie popisali, nadszedł czas na zmiany. Prowadzenie wojny najwyraźniej już nie wystarcza, potrzebna jest współpraca i działanie na rzecz innych.

Mówi się, że za każdym sukcesem mężczyzny stoi mądra kobieta, może więc już najwyższa pora, Drogie Panie, by wreszcie wyjść z konspiracji?

Czy jestem zwolenniczką parytetów? Nie. Uważam bowiem, że nikogo nie można do niczego zmuszać. Kobiety muszą chcieć uczestniczyć w życiu publicznym, żadne nakazy i odgórne regulacje tego nie zapewnią. Ale akcja uświadamiająca i pokazywanie skutków życia w męskim świecie… tak, w to wierzę…

Stereotypy ewoluują, powoli, ale jednak.